Kuba Dąbrowski - Soleil Noir
http://kubadabrowski.blogspot.com/2010/12/soleil-noir.html
Paweł Eibel ma nową córkę, nową fryzurę i nową wystawę.
Wystawa jest w galerii Czułość, w willi przy ulicy Dąbrowieckiej 1a na Saskiej Kępie. Trzy piętra zdjęć.
Finisaż w piątek, 17.12.2010 o 20:00. Finisaż to niestety jedyna opcja na zobaczenie wystawy.
To dobra wystawa i warto ją zobaczyć. Pomimo śniegów.
środa, 15 grudnia 2010
Soleil Noir
Paweł Eibel ma nową córkę, nową fryzurę i nową wystawę.
Wystawa jest w galerii Czułość, w willi przy ulicy Dąbrowieckiej 1a na Saskiej Kępie. Trzy piętra zdjęć.
Finisaż w piątek, 17.12.2010 o 20:00. Finisaż to niestety jedyna opcja na zobaczenie wystawy.
To dobra wystawa i warto ją zobaczyć. Pomimo śniegów.
Wywiad Kuby Marii Mazurkiewicza z Pawłem Eiblem - "Postpiktorializm"
KUBA MARIA MAZURKIEWICZ
ur. 1988, student na Wydziale Grafiki warszawskiej ASP. Założyciel Pracowni Struktur Mentalnych.
„Nie być niewolnikiem układów teraźniejszych” – Helena Radlińska
ur. 1988, student na Wydziale Grafiki warszawskiej ASP. Założyciel Pracowni Struktur Mentalnych.
„Nie być niewolnikiem układów teraźniejszych” – Helena Radlińska
W grudniu 2010 roku w galerii Czułość[1], przeniesionej z warszawskiego klubu 5-10-15 do opuszczonej willi na Saskiej Kępie, odbyła się pierwsza wystawa zdjęć Pawła Eibla. Trzy piętra budynku wypełnione zostały fotografiami eksponowanymi w różnorodny sposób – od klasycznych odbitek w ramach po projekcje video. Sposób prezentacji prac podkreślił ich niejednolity charakter, dzięki temu wystawa Soleil Noir zaskakiwała zdjęcie po zdjęciu, aż po poddasze. Była to również ciekawa próba przekształcenia, do tej pory wirtualnego dorobku w przedmioty i osadzenia go w fizycznej przestrzeni.
KMM: Masz swój blog[2], gdzie zamieszczasz zdjęcia, powiedz dlaczego i po co?PE: Założyłem blog, a w zasadzie stronę, tylko że na blogspocie, którą co jakiś czas updatuję, żeby tak naprawdę ujawnić się ze swoimi zdjęciami. Jest to najprostsza i najtańsza forma prezentacji, a jak każda taka forma uczy zupełnie innego spojrzenia na własne prace. Przede wszystkim zaczynasz myśleć o potencjalnym odbiorcy bardziej serio. Zaczynasz poważniej traktować wybór zdjęć jak i ich układ. Wszystko to prowadzi do nadania temu właściwego znaczenia. Nieprzebrane zdjęcia, leżące luzem, są pojedynczymi klatkami i często nic nie znaczą. Poprzez formę ekspozycji i układ zdjęcia zaczynają być o czymś. Do tego wszystkiego Internet raczej traktuje się z przymrużeniem oka. Dlatego też swój blog traktuję jako notatnik czy brudnopis. Pozwalam sobie na więcej. Mniej jest to wtedy przemyślane. Pewnie czasem to i nawet lepiej.
KMM: Wystawa w Czułości zmusiła Cię do innego podejścia do swoich fotografii. Cyfrowe obrazy musiały przeistoczyć się w przedmioty.PE: Jeśli chodzi o ekspozycję to wcześniej miałem w zasadzie doświadczenie tylko z linearnością internetową, gdzie możesz mieć zdjęcie po zdjęciu i to działa jako luźny rodzaj fabuły, czy jakiegoś uproszczonego opowiadania. Kiedy wykorzystywałem trzy piętra galerii, w tym pięć pomieszczeń, całość działała bardziej symultanicznie, do tego brak było jakiegoś narzuconego porządku patrzenia. Ważna stała się przestrzeń, funkcjonowanie formatu, a przede wszystkim to, że zdjęcie w odniesieniu do oglądającego przestało być idealną płaszczyzną, a zaczęło być obiektem – jakby podobnym do oglądającego. Ten proces w myśleniu o obrazie jako o czymś więcej niż cyfrowej płaszczyźnie był naprawdę trudny.
Wystawa jest pełnią. Jest jak napisanie czegoś boldem. Na ten moment wydaje mi się, że wszystko, co mogę osiągnąć w formie wypowiedzi krystalizuje się w wystawie.
KMM: Każde zdjęcie, w zależności od tego jakie jest w swojej istocie wymagało innego rodzaju ekspozycji. Nie była to za każdym razem idealna odbitka w ramie. Były fototapety, konstrukcje uwydatniające trójwymiar, projektor, prawie czarne odbitki na czarnych ścianach i latarka, która umożliwiała ich oglądanie…Wystawa jest pełnią. Jest jak napisanie czegoś boldem. Na ten moment wydaje mi się, że wszystko, co mogę osiągnąć w formie wypowiedzi krystalizuje się w wystawie.
PE: Mam wrażenie, że w fotografii przyjął się pewien kanon ekspozycji, gdzie zdjęcie traktuje się wyłącznie jako papierową płaszczyznę zamkniętą w ramie i przysłoniętą szybą. Wszystko to zdaje się nam mówić, że zdjęcie jest płaskie. A tak przecież nie jest. Ma ono krawędzie, ma fakturę papieru, lub tego na czym zostało wydrukowane. Można je giąć, drzeć, zawijać. Ze współczesnych artystów chyba Wolfgang Tillmas najlepiej zdaje się pokazywać jak plastycznym obiektem może być fotografia, że jest ona przedmiotem trój, a nie dwuwymiarowym.
KMM: Galeria Czułość, gdzie pokazywałeś Soleil Noir nie jest klasyczną galerią. Mieści się w opuszczonej willi, wcześniej, w wakacje, zajmowała piętro w 5-10-15, czyli w jeszcze większej ruderze. Czy wybór takiego miejsca był zamierzony? Odpowiada to Twoim pracom?PE: Zdecydowanie odpowiada, bo te prace stałyby się zupełnie czymś innym umieszczone w takiej choćby typowej galerii, która unosi się te „15 cm ponad chodnikami”. Czułość, tak jak była w 5-10-15 i jest też tutaj, to miejsce, gdzie wchodzisz i nie mówisz „dzień dobry”. Chcemy, żeby Czułość była bezpretensjonalną przestrzenią, w której czujesz się swobodnie, nie boisz się dotknąć obrazu, zapalić papierosa. Czułość to też bardziej idea, czy projekt niż konkretna przestrzeń galeryjna. W takich warunkach zanikają hierarchie kurator-galeria-artysta-odbiorca. Nie wiem czy chodzi o to, że wszyscy są równi, ale na pewno o to, że wszyscy są na wszystko otwarci.
Do sterylnej galerii na pewno zmieniłbym rodzaj ekspozycji. Poszedłbym w coś bardziej drastycznego. Gdybym żywcem wyjął Soleil z Czułości i wstawił do innego miejsca, to część tego projektu mogłaby ulec wypaczeniu.
KMM: Bezpretensjonalne miejsce pasuje do Twoich zdjęć, które są osobiste i nastrojowe. Oglądając je, szczególnie na blogu (może na wystawie mniej było to widoczne) miałem wrażenie, że pakuję się do Twojego mieszkania. Narzuca się też słowo „piktorialny”, może to nie Bułhak…Do sterylnej galerii na pewno zmieniłbym rodzaj ekspozycji. Poszedłbym w coś bardziej drastycznego. Gdybym żywcem wyjął Soleil z Czułości i wstawił do innego miejsca, to część tego projektu mogłaby ulec wypaczeniu.
PE: …Witek ostatnio użył odnośnie moich zdjęć słowa postpiktorializm. Miał chyba przez to na myśli stylistykę, która może nawiązywać do piktorializmu – takiego podstawowego dążenia do plastyczności tych prac, tego żeby były ładne; jednocześnie korzystając z tego co fotografia osiągneła od tamtego czasu. Dużo osób używało określenia malarskie, co w kontekście zdjęcia jest określeniem w zasadzie piktorialnym. Jednak postpiktorializm miałby raczej negować piktorializm niż go wskrzeszać… A przynajmniej te jego cechy, które dziś uważamy za nieprzystające. Dziś myśląc o piktorializmie głównie myślimy o technikach piktorialnych raczej niż o jego prawdziwie artstycznych dążeniach, próbach wcielenia idei w obraz. Te techniki właśnie kojarzymy dziś z kiczem, któremu kres położył zimny realizm i dokumentalizm.
Zdarza się, że korzystam z takiej perspektywy pierwszosobowej, pojawiają się pejzaże, bywa, że obraz jest nieostry, ale to tylko przerywniki w moim zdaniem, takim zimnym monolicie obrazów. Ważna jest dla mnie dokumentalność fotografii, ale na jej najbardziej podstawowym poziomie i w tym sensie dokument jako taki mnie nie interesuje i unikam go jeśli tylko mogę. Staram się wręcz zrywać z tą indeksowalnością fotografii, wiedząc, że w gruncie rzeczy nie jest możliwa. Czasem nie chcę, żeby ktoś, patrząc na zdjęcie był w stanie określić czas i miejsce jego wykonania – po prostu interesuje mnie bardziej obraz niż zdjęcie.
A co do intymności, to raczej chodzi o perspektywę, której przecież nie da się uniknąć. Nie opowiadam „o sobie”, tylko „na swoim przykładzie” – i to jest chyba ten próg mieszkania, o którym mówisz, a za który wcale tak chętnie nie zapraszam. Blog jest tutaj trochę innym porządkiem.
KMM: A czy nie interesuje Cię dokumentalność w stylu aparatu jako trzeciego oka? Zdarza się, że korzystam z takiej perspektywy pierwszosobowej, pojawiają się pejzaże, bywa, że obraz jest nieostry, ale to tylko przerywniki w moim zdaniem, takim zimnym monolicie obrazów. Ważna jest dla mnie dokumentalność fotografii, ale na jej najbardziej podstawowym poziomie i w tym sensie dokument jako taki mnie nie interesuje i unikam go jeśli tylko mogę. Staram się wręcz zrywać z tą indeksowalnością fotografii, wiedząc, że w gruncie rzeczy nie jest możliwa. Czasem nie chcę, żeby ktoś, patrząc na zdjęcie był w stanie określić czas i miejsce jego wykonania – po prostu interesuje mnie bardziej obraz niż zdjęcie.
A co do intymności, to raczej chodzi o perspektywę, której przecież nie da się uniknąć. Nie opowiadam „o sobie”, tylko „na swoim przykładzie” – i to jest chyba ten próg mieszkania, o którym mówisz, a za który wcale tak chętnie nie zapraszam. Blog jest tutaj trochę innym porządkiem.
PE: Cały nurt zapoczątkowany przez Becherów zaczął odzierać fotografię z jej fotograficzności i skupiać uwagę na fotografowanym obiekcie, tak że ten stawał się prawie takim ready madem bardziej niż zdjęciem przedstawiającym konkretną rzecz. Becherowie nazywali to obiektywną perspektywą, gdyż polegała na ograniczeniu i uproszczeniu wszelkich środków stylistycznych, tak aby stworzyć neutralne otoczenie dla fotografowanego przedmiotu, który ma mówić sam za siebie, swoją własną formą. Naturalnym jest, że korzystam również z tej perspektywy, ale nie chciałbym zawężać obrazu wyłącznie do niej. Strasznie nudna jest ta nowa, podusseldorfska fotografia. Zajebista, ale nudna. Mnie interesuje hybryda perspektyw i mnogość spojrzeń. Chciałbym móc łączyć wszystko ze wszystkim i jeszcze tak, żeby to miało jakiś sens. Poza tym taka różnorodność dodaje dynamiki – wprawia odbiorcę w ruch. Nie sądzę by aparat można było traktować jako rodzaj trzeciego oka – widzącego więcej. To co widzi aparat jest raczej naddatkiem, ale niekoniecznie z tego samego porządku co widzi ludzkie oko.
KMM: Czy nie uważasz, że ważniejszą sprawą jest zaangażowanie społeczne, krytyczna ocena rzeczywistości za pomocą sztuki – czy konkretnie fotografii, a nie robienie ładnych zdjęć?PE: Ważny wydaje mi się wymiar sztuki, który niesie za sobą jakąś moc idei. Czym innym jest dla mnie zaangażowanie społeczne sztuki, a czym innym jej krytyczność – te dwa obszary wydają mi się nawet rozdzielne, a ten drugi istotniejszy. Przez krytyczność sztuki rozumiem bardziej jej zdolność do komentowania i opisywania rzeczywistości, niż podważania i wytykania w niej tego, co negatywne. Taka sztuka często powstaje w oparciu o jakiś wielki krytyczny XX wieczny tekst. Taki rodzaj dopełniania się obrazu i słowa jest z pewnością ideałem, tak długo jak przez warstwę wizualną nie zaczynają przeświecać słowa i obraz nie staję się ilustracją do tekstu, zamiast komentarzem. A do ładnych zdjęć, to nie chciałbym robić „ładnych” zdjęć. W ogóle chyba dziś nie można już robić rzeczy ładnych i kropka.
—
Subskrybuj:
Posty (Atom)